fot. Bartłomiej Ryś
Na ostatniej prostej przed drugą turą, rozmawiamy z prezydentem Jerzym Wilkiem o brutalnej kampanii wyborczej, psychoanalizie dziennikarskiej oraz o tym dlaczego młodzi elblążanie porzucają swoje rodzinne miasto. Prezydent mówi też o pomysłach na poprawę komunikacji w mieście m.in. oczekiwanych remontach wiaduktów. Zapraszamy do lektury ostatniego materiału przed wyborami.
- Z czym Panu kojarzy się Elbląg i co można uznać za jego wizytówkę?
Nasze miasto kojarzy mi się z głównie z mieszkańcami, którzy pochodzą z różnych stron kraju i świata. Elbląg jest specyficznym miastem. O pięknej historii i tradycji, niestety jego społeczność jest słabo zintegrowana. Do tego stopnia, iż niektórzy żartowali mówiąc: „to miasto siedmiu wiosek połączonych tramwajami”. Dzisiaj staram się integrować mieszkańców. Jesteśmy nastawieni na wspieranie kultury i tradycji miasta oraz regionu.
- A czy Elbląg można nazwać miastem przemysłowym czy raczej „tylko” turystycznym?
Można powiedzieć, że kiedyś zakład „Zamech” rządził tym miastem, będą kuźnią kadr. To z niego wywodzili się sekretarze i prezydenci. Elbląg był wtedy miastem przemysłowym. Dzisiaj nasze miasto ma charakter wielofunkcyjny. Nie można go nazwać przemysłowym, nie jest też typowo turystycznym. W mojej ocenie stanowi to jednak zaletę, bo umożliwia zrównoważony rozwój miasta i w tym kierunku staram się rozwijać Elbląg.
- Czy można powiedzieć: „ostatnia kampania była najtrudniejszą Jerzego Wilka”?
Poprzednia kampania była trudniejsza. Byliśmy jedynym większym miastem, które przeprowadziło tego rodzaju referendum i przedterminowe wybory prezydenckie. Każda z głównych sił politycznych chciała wykorzystać ten fakt. Wielu liderów politycznych włączyło się do lokalnej walki wyborczej. Elbląg na moment stał się politycznym centrum Polski. Obecna kampania jest z kolei wyjątkowo negatywna, nieelegancka, a przede wszystkim niemerytoryczna. Brzydka po prostu. Dziwię się, że niektóre środowiska, które powinny ułatwiać decyzję wyborczą, zajmowały stronnicze stanowiska.
- W poprzednich wyborach najcięższym atakiem były tzw. „taśmy wilka”, obecnie ponownie stał się Pan głównym celem... Czy ta kampania miała wpływ na pana życie prywatne?
- Gdy stwierdzono, że nie biorę żadnych łapówek, ani nie popełniłem innego ciężkiego przestępstwa, nie noszę darowanych zegarków za 20 tys. zł, do tego wywiązałem się z realizacji inwestycji i obietnic wyborczych, to pozostają jedynie argumenty pozamerytoryczne. Uważam za niedopuszczalne i skandaliczne, że dokonywane są ataki na moją rodzinę, która nie ma żadnego wpływu na moją politykę. Nie korzystają w żaden sposób zawodowo przez fakt, że objąłem stanowisko prezydenta Elbląga. Każdy polityk stara się bronić swojej twierdzy, jaką jest jego dom i rodzina. I ja też to robię.
- Frekwencja w tych wyborach nie była za duża, wyniosła ok. 35 proc., a 13 proc. elblążan oddało głosy nieważne. Także w powiecie elbląskim aż 1/3 głosów była nieważna. Czym tłumaczyć ten fakt: fałszerstwem wyborczym, a może niedostateczną kampanią informacyjną PKW i brakami w edukacji głosujących?
Po trochę każdym z tych czynników. Wydaje mi się, że część winy leży po stronie PKW: błędem było informowanie, że na każdej stronie książeczki trzeba stawiać jeden krzyżyk, jak i sama książeczka.
Podobnie jak w poprzednich wyborach do sejmików – powinien być jeden wielki arkusz z wszystkimi komitetami i jasne polecenie zaznaczenia jednej osoby. Teraz wiele osób mogło pogubić się, gdy zobaczyło książeczkę. Nie ukrywam, że świadomość obywatelska też miała wpływ. W szkołach zbyt mało czasu poświęca się na naukę patriotyzmu i obywatelstwa.
Nie natomiast, że doszło do jakiegoś fałszerstwa.
- Załóżmy, że zostaje pan prezydentem. Jaka będzie Pana pierwsza decyzja?
- Przede wszystkim uchwalę budżet na 2015 rok i będę realizował cele wymienione w moim programie wyborczym. Mam za sobą 13. radnych. Sadzę, że nie będzie już sytuacji, w której ważne dla miasta i mieszkańców decyzje będą blokowane - mimo, że to szkodziło miastu. Przykładem może być weto w sprawie sprzedaży działek przy ul. Lotniczej.
- Pewne problemy komunikacyjne nadal nie są rozwiązane, a w ciągu kolejnej kadencji na pewno będą musiały zostać sfinalizowane. Chodzi o Most Unii Europejskiej i wiadukt w ul. Nowodworskiej. Z kolei mieszkańcy Zatorza od lat domagają się tunelu na swoje osiedle...
Winą mojego konkurenta, który był wtedy wiceprezydentem, jest brak ścieżek rowerowych i chodników na moście Unii Europejskiej. Wprawdzie wyjaśnia on, że w planach był jeszcze drugi most z kładką dla pieszych i rowerzystów. Pytam zatem dlaczego nie zaczął od tego drugiego? W przyszłym roku most ten przejdzie remont - konieczna jest naprawa dylatacji, czyli łączenia elementów mostu. Remont czeka także wiadukt na ul. Nowodworskiej, inwestycja jest ujęta w zadaniach na przyszły rok.
Jeśli chodzi o os. Zatorze, sytuacja już się poprawiła. Dzięki dobudowaniu 70 m ul. Akacjowej, można przez nią jadąc ul. Lotniczą wyjechać z miasta. Trwają również prace nad połączeniem Zatorza z centrum miasta poprzez ul. Lotniczą. Wybrana została w przetargu firma, która na zasadzie „Zaprojektuj i buduj” przeprowadzi analizę budowy wiaduktu lub tunelu na Zatorze. W maju przyszłego roku dokumentacja będzie gotowa. Następnym etapem będzie pozyskanie środków na wskazaną inwestycję.
Przed debatą naszej redakcji Elblag.net, poprosiłem mieszkańców o pytania do kandydatów na przyszłego prezydenta. Jedno z najczęściej podawanych brzmiało: Jak zamierza zatrzymać młodych ludzi przed wyjazdem za granicę „za chlebem” ?
- Sam mam dzieci i chciałbym, by to od ich wyboru zależało, w którym mieście będą mieszkały i pracowały. Nie każdy chce związać swoją przyszłość z Elblągiem. Zadaniem prezydenta jest jednak stworzenie im takich warunków pracy, by mogli tu zostać, kupić mieszkanie i czuć się bezpiecznie.
Obecnie Elbląg jest atrakcyjnym miastem z rozwiniętą kulturą, infrastrukturą rekreacyjną. Mamy nawet niedaleko pole golfowe! Wbrew pozorom Elbląg już się zmienia. Ostatnio usłyszałem od artysty japońskiego, podczas uroczystego odbierania jego rzeźby przed Parkiem Technologiczny, że mamy piękną, kolorową starówkę. Dodatkowo powstają nowe zakłady pracy - w ciągu półtora roku zachęciłem 7 firm do zainwestowania na Modrzewinie.
Mój przeciwnik lekceważąco wyraża się o nowych zakładach, jak np. „Acustics”, tymczasem to przedsiębiorstwo wykonuje elementy na platformy wiertnicze. Inną cenną firmą jest „Metal Expert” przy ul. Lotniczej powstanie fabryka „wiatrakowców”. Przyszłością są te nowe technologie. PWSZ każdego roku opuszcza kilkudziesięciu absolwentów, dzięki takim firmom część młodych osób tu zostanie.
- Jedną z przyczyn, które prowadzą do porzucania Elbląga przez młode osoby, jest stosowanie powszechnie „umów śmieciowych”. Zdarza się, że pracodawcy zatrudniają nawet nie na umowę zlecenie czy o dzieło, ale co jest szczególnie szkodliwe - bez jakiejkolwiek umowy... Czy miasto mogłoby jakoś zachęcać do zawierania uczciwych umów o pracę?
To niestety nie leży w gestii prezydenta miasta, ale pewne rzeczy i samorząd może zdziałać. W Urzędzie Miejskim i spółkach komunalnych zdarzało się, że był osoby zatrudnione na czas określony i umowy te były wielokrotnie przedłużane. Obecnie, jeśli ktoś się sprawdzi na okresie próbnym, jest zatrudniana na czas nieokreślony.
W tym roku z myślą o młodych ludziach zorganizowałem wspólnie z Elbląską Izbą Gospodarczą program "Gra o staż”. Zaangażowało się w niego kilkanaście firm, które zapewniły płatne staże kilkudziesięciu młodym ludziom.
- Jeden z kandydatów - Edmund Szwed stwierdził podczas naszej debaty, że przekop Mierzei to temat populistyczny, bo koszt jego powstania zamyka się w kwocie 1 mld zł, a na szczeblu samorządowym i centralnym nie ma na to zgody politycznej...
Sytuacja zupełnie się zmieniła od zeszłego roku. Obecnie z uwagi na sytuację geopolityczna i zachowanie Rosji, pomysł przekopu popierają wszystkie kluby na szczeblu centralnym. Podobną deklarację poparcia złożył rząd. Chodzi o okres realizacji. Premier Ewa Kopacz i Donald Tusk zakłada budowę kanału na 2020 rok. My uważamy, że prace należy wykonać jak najszybciej.
Nie chodzi tylko o uniezależnienie się od Rosji. To szansa rozwoju dla portu w Elblągu i dla całego regionu. Według studium wykonalności, przygotowanego dla Urzędu Morskiego w Gdyni, w wyniku tej inwestycji w regionie powstanie ok. 2000 tys. miejsc pracy.
A dlaczego nie brał Pan udziału w debacie Elblag.net z wszystkimi kandydatami i odrzucił zaproszenie na podobną debatę z Radiem Olsztyn? Przecież takie debaty dają szansę poznania kandydata i umożliwiają zdobycie nowych wyborców.
Ja oprócz tego, że kandyduję, jestem też urzędującym prezydentem. To wiąże się z określonymi obowiązkami. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz – Walz powiedziała jasno, że weźmie udział w jednej debacie z uwagi na swoje obowiązki. A ja np. w środę brałem udział w dwóch debatach jednego dnia.
Radio Olsztyn przysłało mi zaproszenie na debatę, na określoną godzinę, nawet nie konsultując, czy wskazana data i godziny mi pasuje. Poza tym kampania wyborcza to nie tylko debaty. Szkoda, że elbląskie media nie porozumiały się, aby zrobić wspólnie jedną debatę.
+ |
22
głosów: 39 (56%)
17
|
- |